Zjawy były wszędzie
Lokalizacja: Isle of the Kings
Zjawy były wszędzie! Duchy i nieumarli rzucili się na nas, drapiąc nas i gryząc. Zaintonowaliśmy modlitwy do Banora i walczyliśmy tak, jak nigdy przedtem. Pobłogosławiona stal cięła psujące się ciała, ćwiartowała kończyny, części ciała, które nadal się poruszały. Nagle hordy nieumarłych zaczęły się wycofywać. Uciekali przed naszą mocą jak tchórze, z ogłuszającym krzykiem, a z ust pokonanych nieumartych wydobywał się przytłumiony szept. A potem zobaczyliśmy TO! Była to mumia, wiekowa i obwieszona biżuterią wartą niejednego królestwa. Powoli podeszła do nas, a te plugawe stworzenia ze strachu padły u jej stóp. Nagle zatrzymała się, a jej bezimienna twarz zwróciła się w naszym kierunku. Nie odważyłem się nawet oddychać, spojrzenie mumii napawało mnie przerażeniem. Usłyszałem bicie mojego serca. Następnie mumia powoli podniosła swe ramię, wskazała na nas i powiedziała 'chamek ath uthul arak!'. Kapłan Fardos'a, który był z nami i miał za sobą koszmarne przejścia, powiedział nam później, że słowa mumii oznaczały "złóżcie ofiarę ze swej krwi" w języku starożytnej, wymarłej rasy. Oczywiście nie wiedzieliśmy jak zareagować, nikt z nas nie dałby rady temu przeklętemu przez boga stworzeniu. Po chwili ciszy mumia podniosła swe ręce i ze złością wykrzyczała jedno słowo: "Kadash!". Nie musiałem posiadać wybitnych zdolności lingwistycznych, aby to zrozumieć. Słowo to oznaczało: "Do ataku!". I po chwili, kiedy znów usłyszałem bicie mego serca, wrzeszcząca horda przypuściła na nas atak, gotowa wyssać z nas życie.